Czy byłeś kiedykolwiek zakochany? Czy czułeś kiedykolwiek to
przyjemne mrowienie w brzuchu, gdy osoba, na której ci zależy, mówi ci
komplement? Czy kiedykolwiek śmiałeś się nawet z nieśmiesznego żartu, tylko po
to, żeby osobie, którą kochasz nie było smutno? Czy kiedykolwiek kochałeś kogoś
tak mocno, że mógłbyś dla niej zrobić wszystko? Czy byłeś kiedykolwiek gotów
spędzić z kimś resztę swojego życia? Czy kiedykolwiek chciałeś założyć rodzinę
z osobą, którą szczerze kochasz? Jeśli tak, to jesteś niewyobrażalnym
szczęściarzem. Ja nigdy tego nie doświadczyłam i na pewno nie doświadczę. To
wszystko było w moich planach. Zakochać się, wziąć ślub, założyć rodzinę i żyć
szczęśliwie. Byłam coraz bardziej przekonana, że to może wypalić. Że mogę być
jeszcze szczęśliwa. Niestety nie poszło po mojej myśli. Mój ojciec na łożu
śmierci poprosił o coś mnie i syna swojego przyjaciela. Poprosił… Źle to
określiłam. Kazał nam obiecać. Tak to jest trafne określenie. Więc kazał nam
obiecać, że po jego śmierci ja i syn jego przyjaciela się pobierzemy. Gdy tylko
usłyszałam te słowa moje marzenia o miłości i szczęściu prysnęły niczym bańka
mydlana. Gdyby mój ojciec nie był na łożu śmierci bez problemu bym odmówiła,
ale… Mój ojciec umierał i po prostu czuję się w obowiązku spełnić jego prośbę.
Podsumowując mam wziąć ślub z mężczyzną, z którym rozmawiałam zaledwie parę
razy, odkąd ukończyliśmy osiemnaście lat. Do naszych osiemnastych urodzin wszystko
było w porządku. Można by nawet pomyśleć, że się przyjaźnimy. Ale później on
przejął firmę po ojcu, a nasze kontakty się urwały i diametralnie zepsuły.
Teraz zbytnio za nim nie przepadałam. A los sprawił, że muszę zostać jego żoną.
Widziałam, że ten pomysł też mu się nie spodobał, ale jest on człowiekiem
honoru i jestem pewna, że spełni prośbę mojego ojca. Szczerze mój tata i jego
przyjaciel planowali nasz ślub od urodzenia. Na początku nie rozumiałam, o co
im chodzi, później się z tego śmiałam, bo wiedziałam, że to się nigdy nie
zdarzy. Myliłam się… Tak cholernie się myliłam! Moja matka oczywiście uznała to
za wspaniały pomysł. W końcu bogaty, z porządnej rodziny. Dla mojej matki to
było najważniejsze. Moja przyjaciółka Elena zaczęła mi zazdrościć, że będę
miała takiego przystojnego męża. Ona od zawsze wiedziała, że jej mąż musi być
bogaty, romantyczny, przystojny. To były trzy najważniejsze rzeczy według
Eleny. Za to jej siostra bliźniaczka Katherine zaczęła mi współczuć. Nigdy nie
lubiła mojego przyszłego męża. Katherine w porównaniu do Eleny nie obchodzili
zbytnio chłopcy. Znaczy siostra bliźniaczka Eleny miała mnóstwu adoratorów, za
których Elena już dawno by się wzięła, ale Katherine szukała prawdziwej
miłości. Takiej, że jak zobaczy tą osobę, to będzie od razu wiedziała, że to
ten jedyny. Bonnie- moja kolejna przyjaciółka uznała, że przy jego boku będę mi
dobrze i, że on nigdy nie da mnie skrzywdzić. Tak. Cała Bonnie. Zawsze była z
nas wszystkich najrozsądniejsza. Dla niej liczyło się przede wszystkim
bezpieczeństwo. Alaric, Matt i Jeremy są za ślubem. Zyskają tylko dodatkową
okazję, podczas, której będą mogli się upić. Jedynie moja siostra- Ashley, mój
brat- Cody, mój przyjaciel Stefan i Damon byli przeciw. Stawili się nawet za
mną u mojej matki, bo jak powiedział Damon: „Jego Blondie może wyjść za mąż, za
kogo sobie tam chce, a nie za tego, którego jej wybiorą”. Dlatego też
uwielbiałam Damona. Zawsze stawał po mojej stronie i pozwalał mi dokonywać
własne decyzje. Niestety moja mama jest uparta, tak samo jak ja. Jak się na coś
uprzemy, to nic nam w tym nie przeszkodzi i zawsze postawimy na swoim. Ostatnie
dwa tygodnie spędziłam na przekonywaniu mamy o tym, że ślub jest niepotrzebny,
a także na przygotowaniach do pogrzebu. Moja rodzicielka uznała, że zaręczyny
wyprawimy jakiś miesiąc po pogrzebie. Mi tam nie zależy na zaręczynach. Według
mnie powinno ich w ogóle nie być. Ale przecież jak dziewczyna z szanowanej,
bogatej rodziny nie może mieć zaręczyn? Przecież to jest nie do pomyślenia? Moja matka jest
tym typem ludzi, którzy martwią się, co powiedzą inni. Zawsze musiałam być we
wszystkim najlepsza. Oceny, porządek, zorganizowanie, wygląd. To wszystko
zawsze musiało być perfekcyjne. Oczywiście musiałam mieć także idealnego męża.
Dlatego też moja matka uznała moje małżeństwo za wspaniały pomysł. Ile ona już
ma pomysłów na zaręczyny, ceremonię ślubną, wesele. To nie może być skromna
uroczystość. O moim ślubie przecież musi usłyszeć cały świat. Przecież to takie
ważne wydarzenie. Każdy powinien o tym wiedzieć i radować się razem ze mną.
Jest tylko jeden problem. Ja się nie cieszę. Ale moja mamusia oczywiście tego
nie widzi. Nie widzi, że nie mam zamiaru wychodzić za mąż, że nie jestem
szczęśliwa, że tym małżeństwem tylko psuje moje plany na przyszłość. A po co
się tym przejmować? Po co mojej córce jest szczęście? Będzie miała bogatego,
przystojnego, z szanowanej rodziny męża. Czego chcieć więcej od życia? To jest
rozumowanie mojej mamy. Nie obchodzi jej to, że nie będę szczęśliwa, że muszę
na siłę założyć rodzinę, z osobą, o której szczerze nic nie wiem. Moja matka
bardziej przejęła się ślubem niż pogrzebem własnego męża. Jestem pewna, że na
moje zaślubiny będzie miała już innego partnera. Jedynym plusem tego całego
małżeństwa jest przeprowadzka. Tak. Wreszcie będę mieszkała bez mojej mamusi,
dla której wszystko musi być perfekcyjne i, którą mało obchodzi twoje
szczęście. Niestety zostawię z nią moją młodszą siostrę i brata. Ashley, Cody i
ja zawsze trzymaliśmy się razem. Nigdy nie byliśmy przeciwko sobie, wręcz
przeciwnie, zawsze braliśmy swoją stronę. Opowiedziałam wam o mojej rodzinie,
przyjaciołach i o tym, co się zmieniło w moim życiu. Pora, żebym opowiedziała
wam o moim przyszłym mężu. Więc… Nazywa się Klaus Mikaelson. Jego matka to
szanowana kobieta. Z zachowania jest identyczna jak moja rodzicielka.
Najważniejsze jest zdanie innych. Szczerze to robi się nudne. Być i robić cały
czas to, czego inni od ciebie oczekują. Nie możesz być sobą. Ojciec Klausa był
najlepszym przyjacielem mojego taty, jak już wspominałam. Nigdy dobrze go nie
poznałam, ale sprawia wrażenia przyjaznego i miłego mężczyzny. Klaus ma jeszcze
trójkę rodzeństwa. Dwóch braci, w tym jednego od siebie starszego, a drugiego
młodszego i siostrę. Elijah, najstarszy z nich jest miły, cierpliwy, dobrze
wychowany i prawie cały czas chodzi w garniturze. Nie dziwię się mu. Ma na
głowie trzy firmy, które prowadzi razem z ojcem i braćmi, a także dom i
rodzinę. Ma żonę o imieniu Hayley i dwójkę dzieci. Chłopca- Tobiego i
dziewczynkę- Victorię. Jego młodszy brat Kol jest nieodpowiedzialny, lubi
zabawę i jest rozrywkowy. Chyba z całej tej rodziny właśnie jego lubię
najbardziej. Rebekah- siostra Klausa jest pewna siebie, ładna, ma cięty język i
często się zgrywa. Nie przepadam za nią. Ale ponoć dla osób, które zna i lubi
jest miła i przyjacielska. No i mój przyszły mąż. Klaus. Jest on człowiekiem
biznesu. Tam zawsze wszystko musi być idealne. Zawsze postawi na swoim, dlatego
też jest takim dobrym biznesmenem. Nikt nie chciałby być jego wrogiem. Klaus od
razu znalazłby na niego jakiś haczyk i zmiótł go z powierzchni ziemi. Człowiek
po prostu przestałby istnieć. Co do rodziny… Kiedy jest z nimi zawsze jest
radosny, opiekuńczy, miły, zabawny. Mówiąc krótko. Jest to człowiek o dwóch
twarzach. Poznałam go od strony oziębłego biznesmena, kochającego rodzinę i
teraz mam go poznać od strony męża. Najgorsze będzie to, że pewnie za parę lat
nasze matki zmusza nas do założenia prawdziwej rodziny… Z dziećmi… To by była
chyba najgorsza rzecz, jaka by mi się przytrafiła. Po pierwsze: ja z nim? Tylko
się wzdrygnęłam. Po drugie: nasze dzieci nie były by z nami szczęśliwe. My
nigdy nie będziemy szczęśliwą rodzinką jak w filmach familijnych. Nigdy nie
sądziłam, że czyjeś życie może tak szybko runąć w gruzach. Moje runęło. W
jednej chwili byłam szczęśliwą, zawsze roześmianą, pogodną Caroline, a w drugiej
zostaje zmuszona do wyjścia za mąż za mężczyznę, którego nawet nie lubię.
Przynajmniej dobrze, że jest tylko o dwa lata starszy, bo jakby była między
nami większa różnica wieku to nie wiem, co bym zrobiła. Krótko podsumowując.
Nazywam się Caroline Forbes, ale za jakieś dwa miesiące będę nosiła nazwisko
Mikaelson. Hmm… Caroline Mikaelson… To nazwisko zupełnie do mnie nie pasuje… I
nigdy nie będzie pasować…
______________________________________________________________________________________________________________
Witam!
Jest to już mój drugi
blog o Klaroline ^^
Tym razem w ludzkim
wydaniu.
Starałam się napisać
rozdział, który w skrócie wyjaśni, o co chodzi w tym opowiadaniu.
Mam nadzieję, że
pierwszy rozdział wam się spodobał.
Życzę wam miłego
tygodnia <3
Zapraszam do
komentowania xx
Pozdrawiam Caroline.
OMG dziwne to...
OdpowiedzUsuńNie wiem co mnie tak dziwi O.o Mam dziś dzień nieogara, więc to pewnie dlatego O:)
Chcę żeby Caroline zdradziła po ślubie Klausa z Demonem. To by było śmieszne. Zdrady mnie bawią- tak całkiem normalna Ala
Rozdział krótki, ale sensowny ;)
Szybko dawaj kolejną część
Nie wiem dlaczego, ale cholernie kojarzę sobie skądś tą historie. Czytałam coś podobnego, tylko nie wiem czy tam był parring Klaroline. Raczej nie. Aczkolwiek, cholernie mnie zaintrygowało i na pewno będę czytać. Boże! Tak współczuje Caroline. Tylko jedna taka prośba. Dodawaj proszę rozdziały co trzy, cztery dni. :) Bo całe zafascynowanie wygasa, jeśli oczekujesz na rozdział tydzień! Nie mogę się doczekać. *--* Mam nadzieję że już w następnym rozdziale będzie spotkanie Klausa i Caroline. Masakra! Jestem strasznie ciekawa ich przyszłej relacji, jak Klausa będzie ją traktować. :> No nic, pozdrawiam! Zapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńyou-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com
Dziękuję, za miłe słowa ;) Nigdy nie czytałam podobnej historii, ale gdybyś znalazła do tego link i mi go przesłała to byłabym Ci bardzo wdzięczna ;> Uwielbiam historię, gdzie dziewczyna jest zmuszana przez rodzinę do rzeczy, których nie chce robić(tak zupełnie normalna ja XD). Postaram się dodawać rozdziały co trzy, cztery dni, ale niczego nie obiecuję, bo teraz jest mnóstwo nauki, poprawianmie ocen i w ogóle to wszytsko... Ale jednak postram się częsciej dodawać ;> Jeszcze raz dziękuje za miłe słowa <3
UsuńPozdrawiam Caroline.
No (podsumowanie roku, hahah). Aż żal, jak jedna sytuacja może zmienić drastycznie całą przyszłość. Współczuję Caroline. Chociaż nie wiem czy bardziej śmierci jej ojca, czy tego, że ma taką głupią i pustą matkę, albo po prostu bezradności w stosunku do prośby umierającego taty. Nie wiem, ale kiepsko. :( Fajnie, że pojawi się Kol. O ile się pojawi, ale skoro Care go lubi, to mam nadzieję na choć jedną ich wspólną scenę! :D
OdpowiedzUsuńAha, i fajny rozdział tak ogólnie. :D Czekam na kolejny. :D
Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka i miłego tygodnia. <3
we-have-immortality-tvd.blogspot.com
Bardzo fajnie się zaczyna :*
OdpowiedzUsuńNie zazdroszcze Caroline matki XD
Życzę weny :*
Nexxt
Jestem zachwycona ! Czekam na kolejny ♥♥♥ !!! Klaroline w wydaniu ludzkim.. mhm może być ciekawe, do tego ona lubi Kola !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zaczyna się naprawdę nieźle. Rozdział bogaty w szczegóły, ciekawie napisany, nie znalazłam żadnych błędów-wszystko na plus. W dodatku sytuacja Caroline nie jest do pozazdroszczenia, w życiu tez zdarzają się takie sytuacje.
OdpowiedzUsuń