poniedziałek, 12 maja 2014

1. Promise

Czy byłeś kiedykolwiek zakochany? Czy czułeś kiedykolwiek to przyjemne mrowienie w brzuchu, gdy osoba, na której ci zależy, mówi ci komplement? Czy kiedykolwiek śmiałeś się nawet z nieśmiesznego żartu, tylko po to, żeby osobie, którą kochasz nie było smutno? Czy kiedykolwiek kochałeś kogoś tak mocno, że mógłbyś dla niej zrobić wszystko? Czy byłeś kiedykolwiek gotów spędzić z kimś resztę swojego życia? Czy kiedykolwiek chciałeś założyć rodzinę z osobą, którą szczerze kochasz? Jeśli tak, to jesteś niewyobrażalnym szczęściarzem. Ja nigdy tego nie doświadczyłam i na pewno nie doświadczę. To wszystko było w moich planach. Zakochać się, wziąć ślub, założyć rodzinę i żyć szczęśliwie. Byłam coraz bardziej przekonana, że to może wypalić. Że mogę być jeszcze szczęśliwa. Niestety nie poszło po mojej myśli. Mój ojciec na łożu śmierci poprosił o coś mnie i syna swojego przyjaciela. Poprosił… Źle to określiłam. Kazał nam obiecać. Tak to jest trafne określenie. Więc kazał nam obiecać, że po jego śmierci ja i syn jego przyjaciela się pobierzemy. Gdy tylko usłyszałam te słowa moje marzenia o miłości i szczęściu prysnęły niczym bańka mydlana. Gdyby mój ojciec nie był na łożu śmierci bez problemu bym odmówiła, ale… Mój ojciec umierał i po prostu czuję się w obowiązku spełnić jego prośbę. Podsumowując mam wziąć ślub z mężczyzną, z którym rozmawiałam zaledwie parę razy, odkąd ukończyliśmy osiemnaście lat. Do naszych osiemnastych urodzin wszystko było w porządku. Można by nawet pomyśleć, że się przyjaźnimy. Ale później on przejął firmę po ojcu, a nasze kontakty się urwały i diametralnie zepsuły. Teraz zbytnio za nim nie przepadałam. A los sprawił, że muszę zostać jego żoną. Widziałam, że ten pomysł też mu się nie spodobał, ale jest on człowiekiem honoru i jestem pewna, że spełni prośbę mojego ojca. Szczerze mój tata i jego przyjaciel planowali nasz ślub od urodzenia. Na początku nie rozumiałam, o co im chodzi, później się z tego śmiałam, bo wiedziałam, że to się nigdy nie zdarzy. Myliłam się… Tak cholernie się myliłam! Moja matka oczywiście uznała to za wspaniały pomysł. W końcu bogaty, z porządnej rodziny. Dla mojej matki to było najważniejsze. Moja przyjaciółka Elena zaczęła mi zazdrościć, że będę miała takiego przystojnego męża. Ona od zawsze wiedziała, że jej mąż musi być bogaty, romantyczny, przystojny. To były trzy najważniejsze rzeczy według Eleny. Za to jej siostra bliźniaczka Katherine zaczęła mi współczuć. Nigdy nie lubiła mojego przyszłego męża. Katherine w porównaniu do Eleny nie obchodzili zbytnio chłopcy. Znaczy siostra bliźniaczka Eleny miała mnóstwu adoratorów, za których Elena już dawno by się wzięła, ale Katherine szukała prawdziwej miłości. Takiej, że jak zobaczy tą osobę, to będzie od razu wiedziała, że to ten jedyny. Bonnie- moja kolejna przyjaciółka uznała, że przy jego boku będę mi dobrze i, że on nigdy nie da mnie skrzywdzić. Tak. Cała Bonnie. Zawsze była z nas wszystkich najrozsądniejsza. Dla niej liczyło się przede wszystkim bezpieczeństwo. Alaric, Matt i Jeremy są za ślubem. Zyskają tylko dodatkową okazję, podczas, której będą mogli się upić. Jedynie moja siostra- Ashley, mój brat- Cody, mój przyjaciel Stefan i Damon byli przeciw. Stawili się nawet za mną u mojej matki, bo jak powiedział Damon: „Jego Blondie może wyjść za mąż, za kogo sobie tam chce, a nie za tego, którego jej wybiorą”. Dlatego też uwielbiałam Damona. Zawsze stawał po mojej stronie i pozwalał mi dokonywać własne decyzje. Niestety moja mama jest uparta, tak samo jak ja. Jak się na coś uprzemy, to nic nam w tym nie przeszkodzi i zawsze postawimy na swoim. Ostatnie dwa tygodnie spędziłam na przekonywaniu mamy o tym, że ślub jest niepotrzebny, a także na przygotowaniach do pogrzebu. Moja rodzicielka uznała, że zaręczyny wyprawimy jakiś miesiąc po pogrzebie. Mi tam nie zależy na zaręczynach. Według mnie powinno ich w ogóle nie być. Ale przecież jak dziewczyna z szanowanej, bogatej rodziny nie może mieć zaręczyn? Przecież  to jest nie do pomyślenia? Moja matka jest tym typem ludzi, którzy martwią się, co powiedzą inni. Zawsze musiałam być we wszystkim najlepsza. Oceny, porządek, zorganizowanie, wygląd. To wszystko zawsze musiało być perfekcyjne. Oczywiście musiałam mieć także idealnego męża. Dlatego też moja matka uznała moje małżeństwo za wspaniały pomysł. Ile ona już ma pomysłów na zaręczyny, ceremonię ślubną, wesele. To nie może być skromna uroczystość. O moim ślubie przecież musi usłyszeć cały świat. Przecież to takie ważne wydarzenie. Każdy powinien o tym wiedzieć i radować się razem ze mną. Jest tylko jeden problem. Ja się nie cieszę. Ale moja mamusia oczywiście tego nie widzi. Nie widzi, że nie mam zamiaru wychodzić za mąż, że nie jestem szczęśliwa, że tym małżeństwem tylko psuje moje plany na przyszłość. A po co się tym przejmować? Po co mojej córce jest szczęście? Będzie miała bogatego, przystojnego, z szanowanej rodziny męża. Czego chcieć więcej od życia? To jest rozumowanie mojej mamy. Nie obchodzi jej to, że nie będę szczęśliwa, że muszę na siłę założyć rodzinę, z osobą, o której szczerze nic nie wiem. Moja matka bardziej przejęła się ślubem niż pogrzebem własnego męża. Jestem pewna, że na moje zaślubiny będzie miała już innego partnera. Jedynym plusem tego całego małżeństwa jest przeprowadzka. Tak. Wreszcie będę mieszkała bez mojej mamusi, dla której wszystko musi być perfekcyjne i, którą mało obchodzi twoje szczęście. Niestety zostawię z nią moją młodszą siostrę i brata. Ashley, Cody i ja zawsze trzymaliśmy się razem. Nigdy nie byliśmy przeciwko sobie, wręcz przeciwnie, zawsze braliśmy swoją stronę. Opowiedziałam wam o mojej rodzinie, przyjaciołach i o tym, co się zmieniło w moim życiu. Pora, żebym opowiedziała wam o moim przyszłym mężu. Więc… Nazywa się Klaus Mikaelson. Jego matka to szanowana kobieta. Z zachowania jest identyczna jak moja rodzicielka. Najważniejsze jest zdanie innych. Szczerze to robi się nudne. Być i robić cały czas to, czego inni od ciebie oczekują. Nie możesz być sobą. Ojciec Klausa był najlepszym przyjacielem mojego taty, jak już wspominałam. Nigdy dobrze go nie poznałam, ale sprawia wrażenia przyjaznego i miłego mężczyzny. Klaus ma jeszcze trójkę rodzeństwa. Dwóch braci, w tym jednego od siebie starszego, a drugiego młodszego i siostrę. Elijah, najstarszy z nich jest miły, cierpliwy, dobrze wychowany i prawie cały czas chodzi w garniturze. Nie dziwię się mu. Ma na głowie trzy firmy, które prowadzi razem z ojcem i braćmi, a także dom i rodzinę. Ma żonę o imieniu Hayley i dwójkę dzieci. Chłopca- Tobiego i dziewczynkę- Victorię. Jego młodszy brat Kol jest nieodpowiedzialny, lubi zabawę i jest rozrywkowy. Chyba z całej tej rodziny właśnie jego lubię najbardziej. Rebekah- siostra Klausa jest pewna siebie, ładna, ma cięty język i często się zgrywa. Nie przepadam za nią. Ale ponoć dla osób, które zna i lubi jest miła i przyjacielska. No i mój przyszły mąż. Klaus. Jest on człowiekiem biznesu. Tam zawsze wszystko musi być idealne. Zawsze postawi na swoim, dlatego też jest takim dobrym biznesmenem. Nikt nie chciałby być jego wrogiem. Klaus od razu znalazłby na niego jakiś haczyk i zmiótł go z powierzchni ziemi. Człowiek po prostu przestałby istnieć. Co do rodziny… Kiedy jest z nimi zawsze jest radosny, opiekuńczy, miły, zabawny. Mówiąc krótko. Jest to człowiek o dwóch twarzach. Poznałam go od strony oziębłego biznesmena, kochającego rodzinę i teraz mam go poznać od strony męża. Najgorsze będzie to, że pewnie za parę lat nasze matki zmusza nas do założenia prawdziwej rodziny… Z dziećmi… To by była chyba najgorsza rzecz, jaka by mi się przytrafiła. Po pierwsze: ja z nim? Tylko się wzdrygnęłam. Po drugie: nasze dzieci nie były by z nami szczęśliwe. My nigdy nie będziemy szczęśliwą rodzinką jak w filmach familijnych. Nigdy nie sądziłam, że czyjeś życie może tak szybko runąć w gruzach. Moje runęło. W jednej chwili byłam szczęśliwą, zawsze roześmianą, pogodną Caroline, a w drugiej zostaje zmuszona do wyjścia za mąż za mężczyznę, którego nawet nie lubię. Przynajmniej dobrze, że jest tylko o dwa lata starszy, bo jakby była między nami większa różnica wieku to nie wiem, co bym zrobiła. Krótko podsumowując. Nazywam się Caroline Forbes, ale za jakieś dwa miesiące będę nosiła nazwisko Mikaelson. Hmm… Caroline Mikaelson… To nazwisko zupełnie do mnie nie pasuje… I nigdy nie będzie pasować… 


______________________________________________________________________________________________________________
Witam!
Jest to już mój drugi blog o Klaroline ^^
Tym razem w ludzkim wydaniu.
Starałam się napisać rozdział, który w skrócie wyjaśni, o co chodzi w tym opowiadaniu.
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział wam się spodobał.
Życzę wam miłego tygodnia <3
Zapraszam do komentowania xx
Pozdrawiam Caroline. 

7 komentarzy:

  1. OMG dziwne to...
    Nie wiem co mnie tak dziwi O.o Mam dziś dzień nieogara, więc to pewnie dlatego O:)
    Chcę żeby Caroline zdradziła po ślubie Klausa z Demonem. To by było śmieszne. Zdrady mnie bawią- tak całkiem normalna Ala
    Rozdział krótki, ale sensowny ;)
    Szybko dawaj kolejną część

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem dlaczego, ale cholernie kojarzę sobie skądś tą historie. Czytałam coś podobnego, tylko nie wiem czy tam był parring Klaroline. Raczej nie. Aczkolwiek, cholernie mnie zaintrygowało i na pewno będę czytać. Boże! Tak współczuje Caroline. Tylko jedna taka prośba. Dodawaj proszę rozdziały co trzy, cztery dni. :) Bo całe zafascynowanie wygasa, jeśli oczekujesz na rozdział tydzień! Nie mogę się doczekać. *--* Mam nadzieję że już w następnym rozdziale będzie spotkanie Klausa i Caroline. Masakra! Jestem strasznie ciekawa ich przyszłej relacji, jak Klausa będzie ją traktować. :> No nic, pozdrawiam! Zapraszam na nowy rozdział :)

    you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, za miłe słowa ;) Nigdy nie czytałam podobnej historii, ale gdybyś znalazła do tego link i mi go przesłała to byłabym Ci bardzo wdzięczna ;> Uwielbiam historię, gdzie dziewczyna jest zmuszana przez rodzinę do rzeczy, których nie chce robić(tak zupełnie normalna ja XD). Postaram się dodawać rozdziały co trzy, cztery dni, ale niczego nie obiecuję, bo teraz jest mnóstwo nauki, poprawianmie ocen i w ogóle to wszytsko... Ale jednak postram się częsciej dodawać ;> Jeszcze raz dziękuje za miłe słowa <3
      Pozdrawiam Caroline.

      Usuń
  3. No (podsumowanie roku, hahah). Aż żal, jak jedna sytuacja może zmienić drastycznie całą przyszłość. Współczuję Caroline. Chociaż nie wiem czy bardziej śmierci jej ojca, czy tego, że ma taką głupią i pustą matkę, albo po prostu bezradności w stosunku do prośby umierającego taty. Nie wiem, ale kiepsko. :( Fajnie, że pojawi się Kol. O ile się pojawi, ale skoro Care go lubi, to mam nadzieję na choć jedną ich wspólną scenę! :D
    Aha, i fajny rozdział tak ogólnie. :D Czekam na kolejny. :D
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka i miłego tygodnia. <3

    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie się zaczyna :*
    Nie zazdroszcze Caroline matki XD
    Życzę weny :*
    Nexxt

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem zachwycona ! Czekam na kolejny ♥♥♥ !!! Klaroline w wydaniu ludzkim.. mhm może być ciekawe, do tego ona lubi Kola !
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczyna się naprawdę nieźle. Rozdział bogaty w szczegóły, ciekawie napisany, nie znalazłam żadnych błędów-wszystko na plus. W dodatku sytuacja Caroline nie jest do pozazdroszczenia, w życiu tez zdarzają się takie sytuacje.

    OdpowiedzUsuń

Template by Nielivka