- Caroline wstawaj!- usłyszałam krzyki nad moim uchem.
- Kimkolwiek jesteś spadaj. Chcę spać- powiedziałam i
nakryłam swoją głowę poduszką.
- Caroline musimy wszystko przygotować! Iść do kosmetyczki,
fryzjera, musisz się przebrać- wyliczała Elena, jak już zdążyłam się
zorientować.
- Ciociu wstawaj. Uczeszesz mnie, założę swoją sukienkę i
zobaczysz jak ślicznie będę wyglądać- usłyszałam głos mojej chrzestnicy.
Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam siedzącą na łóżku Ali,
zdezorientowanego Klausa, którego tak jak mnie obudziły krzyki Eleny.
- Już wstaje mała- uśmiechnęłam się.
- Ciociu dlaczego mi nie powiedziałaś, że ten ładny pan,
który był u mnie wczoraj będzie twoim mężem?- spytała po chwili.
- Tak jakoś wyszło mała- zaśmiałam się.
Ali też się uśmiechnęła i odwróciła się do Klausa.
- Hej, jestem Ali- powiedziała i podała mu swoją malutką
dłoń.
- Cześć, jestem Klaus. Miło cię poznać- uśmiechnął się i
uścisnął jej rączkę.
- Mogę mówić do ciebie wujek Klaus?- spytała ze słodkim
uśmieszkiem.
- Oczywiście- zaśmiał się.
- To dobrze.
- Niklaus!- usłyszeliśmy krzyk Esther.
Klaus westchnął zrezygnowany i wstał z łóżka i poszedł do
swojej matki, zostawiając mnie samą z dziewczynami. Kiedy tylko wyszedł Elena
położyła się na łóżku.
-Dziewczyno jak ja ci zazdroszczę takiego przystojniaka mieć
w łóżku- powiedziała rozmarzona.
- Jak chcesz to go sobie weź. Nie będę protestować-
powiedziałam.
Elena tylko prychnęła. Spojrzałam na jej siostrę
bliźniaczkę, która w tym momencie ziewała.
- Widzę Kath, że ty też się nie wyspałaś- stwierdziłam.
- Nawet nic nie mów. Moja siostrzyczka obudziła mnie rano z
krzykiem „Katherine wstawaj, wstawaj siostrzyczko! Dzisiaj zaręczyny
Caroline! Naszej przyjaciółki jakbyś zapomniała”- powiedziała.
Zaśmiałam się.
Po chwili do sypialni wrócił Klaus.
- Moja matka mnie zabiera- powiedział z nutką przerażenia w
głosie. Wziął jakieś ubrania i poszedł do łazienki. Gdy wyszedł uśmiechnął się
do mnie i do dziewczyn.
- Pewnie zobaczymy się dopiero na zaręczynach, więc życzę
wam miłego dnia- powiedział i wyszedł.
- I do tego dżentelmen- powiedziała Elena.
- Elena! Skończ!- krzyknęła Katherine.
- Dobrze już przestaję. Caroline, na co czekasz ubieraj
się!- zaśmiała się.
Wzięłam z szafy malinową sukienkę w koronkę bez ramiączek i
weszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i wróciłam do dziewczyn.
- Wyglądasz ładnie ciociu- powiedziała Ali.
Uśmiechnęłam się do niej. Nałożyłam na nogi czarne balerinki
i wyszłam z dziewczynami z domu. Wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy do
kosmetyczki i fryzjerki.
- Dzień dobry dziewczęta- przywitała nas pracownica.
- Dzień dobry- przywitałyśmy się.
- To która pierwsza?- spytała.
- Ona!- krzyknęła Elena, pokazując na mnie.
- Dobrze, więc siadaj- powiedziała, wskazując na krzesło.
Usiadłam i pozwoliłam działać pracownicy. Najpierw umyłam
moje włosy, później wysuszyła i zaczęła mnie czesać, a później malować. Efekt
końcowy był idealny. Makijaż nie był zbyt duży, co bardzo mnie ucieszyło, włosy
zostały spięte w koka, tak, że dwa niesforne pasemka włosów spadały mi na twarz.
Następne w kolejce ustawiały się dziewczyny, a ja zaczęłam bawić się z Ali.
Spojrzałam na zegarek. Była piętnasta. Zaręczyny były o osiemnastej, więc mam
jeszcze trzy godziny, zanim oficjalnie zostanę narzeczoną Klausa. Gdy już
wszystkie były gotowe pojechałyśmy do mojego domu. Tam czekała na nas Ashley.
Uśmiechnęła się szeroko na mój widok.
-Cześć- przywitałam się i mocno ja przytuliłam.
- Gdzie Cody?- zapytałam po chwili.
- Użera się z mamą. Próbuje mu wcisnąć garnitur- zaśmiała
się.
No tak. Cody najchętniej przyszedłby tam w pidżamie.
- To my idziemy się szykować- powiedziała Elena i poszłyśmy
na górę.
Weszłam do
mojego pokoju, gdzie czekała na mnie moja sukienka. Musze przyznać, że była
piękna. Sukienki dziewczyn też leżały w moim pokoju.
- Ubieraj się! Chcę zobaczyć cię w tym cacuszku!- zaśmiała
się Elena.
- Nawet ja chce cię w tym zobaczyć- powiedziała Katherine,
na co parsknęłam śmiechem.
- Ja i Ali również- uśmiechnęła się Bonnie.
Mówiłam już jak bardzo je kocham?
- Dobrze, ale najpierw uczeszę Ali- powiedziałam, a
dziewczynka szybko do mnie podbiegła, mówiąc, że chce żebym jej zrobiła
zwykłego warkocza.
Po dziesięciu minutach fryzura Alison była gotowa, a ja
poszłam zakładać moja kreację. Wyglądałam w niej świetnie. Wróciłam do
dziewczyn.
- Wyglądasz nieziemsko-
powiedziała Katherine.
- Zgadzam się z moja siostrą- oznajmiła Elena.
- Piękne- powiedziała Bonnie.
- Jesteś śliczna ciociu Caroline- zaśmiała się Alison.
- Dziękuję- powiedziałam.
- To teraz wy zakładajcie sukienki- oznajmiłam.
Po jakiejś godzinie wszystkie byłyśmy gotowe. Alison w
swojej sukience w kwiatki wyglądała naprawdę uroczo. Elena miała włosy spięte w
wysokiego koka i bladoróżową suknię bez ramiączek. Piękne, kręcone włosy
Katherine zostały przełożone na jeden bok. Miała na sobie błyszczącą, brązową
sukienkę. Bonnie zaś miała rozpuszczone włosy i piękną czerwoną suknię.
Zeszłyśmy na dół, a tam czekali na nas wyszykowani Cody i Ashley. Kiedy
spojrzałam na Codiego nie dowierzałam, że to mój młodszy braciszek. W
garniturze wyglądał jak nie on.
- Nawet nie próbuj tego komentować- powiedział jak tylko
mnie zobaczył.
Zaśmiałam się.
- Wyglądasz ślicznie- powiedziała Ashley.
Miała rozpuszczone włosy i granatową suknię.
- Ty też- powiedziałam.
Miłą atmosferę przerwała moja matka, która zjawiła się na
dole.
- Córeczko jak ty ślicznie wyglądasz- zapiszczała.
Przekręciłam tylko teatralnie oczami.
- Za tego nie można powiedzieć o pani- wyszeptała Katherine,
tak abyśmy to tylko my usłyszałyśmy.
Zaśmiałam się.
Uwielbiam Katherine!
- Do zaręczyn mamy niecałą godzinę. Pora jechać- powiedziała
i skierowaliśmy się do samochodów.
Ja trafiłam do auta z Katherine, Bonnie i Alison. Usiadłam
między Katherine, a Ali, a Bonnie usiadła z przodu. Szofer ruszył w stronę
posiadłości Mikaelsonów, gdzie miały odbyć się zaręczyny. Nawet nie wiem kogo
moja matka zaprosiła. Najważniejsze, że będą tam moi przyjaciele. Gdy
dojechaliśmy na miejsce moim oczom ukazała się pięknie przystrojona willa.
- Wow- wyszeptała Ali.
- To najlepsze podsumowanie Alison- zaśmiała się Katherine.
Wyszłyśmy z samochodu i postanowiłyśmy trochę postać na
dworze.
- Szczerze boję się tam wejść- powiedziałam.
- Nie dziwie się- oznajmiła Katherine.
- Zawsze byłaś najlepsza w pocieszaniu ludzi- rzuciłam.
Wszystkie się zaśmiałyśmy.
- Widzę, że mimo wszystko humory dopisują- obok nas pojawił
się Damon.
- Wujek Damon!- krzyknęła Ali i podbiegła do niego.
- Cześć mała. Ślicznie wyglądasz- powiedział.
- Dziękuję- uśmiechnęła się.
- Cześć dziewczyny- przywitał się z nami Stefan, który przed
chwilą przyszedł.
- Cześć Stefan- przywitałyśmy się.
- Ślicznie wyglądacie- powiedział.
- Ty też nie wyglądasz najgorzej- zaśmiała się Bonnie.
- Caroline!- usłyszałam krzyk mojej matki.
- Więc teraz zacznijcie się modlić, bym przeżyła to spotkanie-
powiedziałam.
- Będziemy- zaśmiała się Katherine.
Przekręciłam oczami i ruszyłam w stronę mojej rodzicielki.
- Pośpiesz się Mikaelsonowie już czekają!- krzyknęła.
- Już idę- rzuciłam i poszłam za nią.
Po chwili byłyśmy w jakimś dużym pomieszczeniu na piętrze,
gdzie czekała cała rodzina Mikaelsonów, Ashley i Cody.
- Dobry wieczór Caroline- przywitał się ojciec Klausa.
- Dobry wieczór- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
- Już wszyscy jesteśmy, więc możemy zaczynać- powiedziała
Esther i wszyscy zaczęli się kierować do głównej sali. Zeszliśmy wielkimi
schodami na dół rezydencji.
- Już prawie wszyscy są!- matka Klausa była tak
podekscytowana.
- Moja mama jest żałosna- stwierdziła Rebekah, która nagle
pojawiła się obok mnie.
- Na pewno nie bardziej niż moja- powiedziałam.
Blondynka zaśmiała się.
- Współczuje ci Caroline- obok nas pojawił się Kol.
- Nie dość, że będziesz mieć taką teściową jak nasza matka,
to jeszcze twoim mężem będzie Nik. Ja bym był lepszym kandydatem- wyjaśnił.
Rebekah parsknęła głośnym śmiechem.
- No oczywiście! Ty był byś sto razy lepszy!- śmiała się.
- Co sugerujesz siostrzyczko?- zapytał, udając oburzenie.
Ich „kłótnię” przerwała Esther.
- Caroline, kochanie chodź proszę ze mną- poprosiła.
Kiwnęłam głowa i ruszyłam za nią.
- Caroline wiem, że nie podoba ci się to całe małżeństwo,
ale proszę żebyś dzisiaj niczego nie zepsuła- poprosiła.
- Ma pani rację. Nie bardzo podoba mi się to małżeństwo, ale
mimo wszystko szanuję prośbę mojego ojca i cudzą prace i daje pani moje słowo,
że nie mam zamiaru niczego psuć- powiedziałam.
- Dziękuję- uśmiechnęła się.
- Teraz możesz iść do Niklausa? Zaraz zaczynamy- oznajmiła.
- Oczywiście- ruszyłam w stronę Klausa.
Muszę przyznać, że prezentował się świetnie.
- O czym rozmawiałaś z moją matką?- spytał.
- Prosiła mnie, abym niczego dzisiaj nie popsuła-
odpowiedziałam.
- Powiedziała to samo, co mi twoja matka- oznajmił.
- Rozmawiałeś z moją matką?- spytałam zaskoczona.
Klaus tylko potwierdził skinieniem głową.
Rozejrzałam się po sali. Była cała zapełniona, z czego
wywnioskowałam, że wszyscy goście już przybyli. Po chwili kelnerzy zaczęli
roznosić kieliszki z szampanem. Klaus zabrał z tacy dwa kieliszki i jeden podał
mi.
- Ślicznie wyglądasz- powiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuję- odwzajemniłam uśmiech.
- Dziękuję wszystkim za przybycie. Zgromadziliśmy się tutaj
by świętować zaręczyny mojego syna Niklausa
i pięknej Caroline- wskazała na nas
ręką, a wszyscy odwrócili się w naszą stronę, uśmiechnęli się szeroko-
Chciałabym im życzyć jak najlepiej- powiedziała i wzniosła kieliszek szampana
do góry i napiła się trochę. Tak też zrobili wszyscy.
Po skończeniu jej krótkiego przemówienia ludzie zaczęli do
nas podchodzić, gratulować, życzyć szczęścia w związku, dużo miłości, a także
żebyśmy w najbliższym czasie zostali rodzicami.
My i dzieci? Śmieszne! My i związek? My i miłość? Ci
ludzie tak bardzo się mylili.
Po chwili wszyscy zaczęli się schodzić na pierwszy taniec.
Ustawiliśmy się parami. Zaczęłam szukać wzrokiem moich przyjaciół. Damon był w
parze z Rebekah, Stefan z Eleną, mój młodszy brat z Katherine, Bonnie z Kolem.
Ashley patrzyła na taniec wraz z Ali na rękach. Uśmiechnęłam się do nich, a
Alison mi pomachała. Piosenka zaczęła się, a my powoli stawialiśmy pierwsze
kroki. Muszę przyznać Klaus świetnie tańczył.
Czy on musi być tak idealny? Czy on naprawdę musi robić
wrażenie idealnego kandydata na męża?
- O czym myślisz?- spytał po chwili.
- O niczym szczególnym- odpowiedziałam.
Uśmiechnął się do mnie, obrócił, bym po chwili tańczyła z
innym mężczyzną. Widok mojego partnera zdziwił mnie i przestraszył
jednocześnie.
- Tyler- wyszeptałam.
- Witaj Caroline- powiedział i objął mnie w talii.
Próbowałam się wyrwać, ale to nic nie dało.
- Oj daj spokój słoneczko. To tylko taniec, a po drugie
jesteśmy w miejscu publicznym. Tutaj na pewno cię nie zgwałcę- wyszeptał i po
chwili zaczęliśmy tańczyć.
- Co ty tutaj robisz?- syknęłam.
- Dostałem zaproszenie od twojej matki.
Zabiję ją!
- Naprawdę nie wyobrażasz sobie jaki to był dla mnie cios,
kiedy dowiedziałem się, że wychodzisz za mąż- zaśmiał się- Zacząłem się
zastanawiać, dlaczego wychodzisz za niego za mąż. Może w końcu dałaś się
przelecieć i jesteś w ciąży, co?
- Zamknij się- warknęłam.
- Widzę, że języczek ci się zaostrzył- stwierdził.
- Po co tutaj przyszedłeś?- syknęłam.
- Widzę, że kolor włosów do ciebie nie pasuje. Jesteś dość
inteligentna. Tak, jak już odkryłaś nie jestem tu tylko, by gratulować ci
zaręczyn. Jestem tu, by zobaczyć się z moją córką- odpowiedział.
- Nie masz do niej żadnych praw!- warknęłam.
- To moja córka słoneczko.
- Nie mów do mnie „słoneczko”! Co z tego, że to twoja córka?
Nie wszystkiego kupisz za pieniądze Lockwood. Nie kupisz miłości Alison-
powiedziałam.
- Błagam cię! To jest dziecko. Pokocha mnie, bo mam
pieniądze i mogę jej kupić wszystko- zaśmiał się.
- Nawet w malusieńkim stopniu jej nie znasz. Ona nie jest
jak reszta dzieci, ona ma gdzieś pieniądze, dla niej liczy się tylko miłość,
którą mogą jej zapewnić bliscy, rodzina. A tą rodziną na pewno nie jesteś ty!
Rodziną dla Alison jest Bonnie, Damon, ja, Katherine, Elena, Stefan, ale na
pewno nie ty. I nigdy tego nie zmienisz Lockwood- syknęłam i w tym momencie
piosenka się skończyła. Oderwałam się od niego i szybko odeszłam.
- Caroline kochanie wszystko dobrze?- usłyszałam głos mojej matki.
Odwróciłam się do niej cała w złości.
- Nie! Nic nie jest dobrze!- powiedziałam.
- Caroline wszystko dobrze?- zapytał Klaus, który nagle
pojawił się koło mnie.
- Zostawię was samych- powiedziała moja matka.
- Nie!- złapałam ją za ramię- Musimy porozmawiać. Na
zewnątrz.
- Klaus mógłbyś znaleźć Bonnie i Damona?- spytałam.
- Oczywiście- odpowiedział.
- To powiedz im, żeby wyszli na zewnątrz i dołączyli do
mojej rozmowy z matką- powiedziałam, a on ruszył szukać moich przyjaciół.
Zaciągnęłam moją matkę na dwór.
- Czyś ty oszalała?- krzyknęła moja wściekła matka.
- Caroline o co chodzi?- zjawiła się Bonnie.
- Gdzie jest Ali?- spytałam.
- Z Kolem.
- Musisz do nich iść. Tyler tu jest- powiedziałam.
- Co? Jak to?- zapytała.
- Moja kochana mamusia go zaprosiła- syknęłam, patrząc na
moją matkę.
Bonnie bez zbędnych komentarzy poszła do Ali.
- Zaprosiła go pani tutaj?- spytał zszokowany Damon.
- A co miałam zrobić? Jest z bogatej, szanowanej rodziny!-
tłumaczyła się.
- Zapomniała już pani co on zrobił Caroline?!- był wkurzony.
- Oj to było dawno…
- Ale ciągle jest prawdą!- krzyknął.
- Po co on tu jest Caroline?- spytała moja matka.
- Jest tu po to, aby mi pomóc kiedy będziesz chciała mnie
znowu uderzyć- odpowiedziałam.
- Jakim prawem zaprosiłaś tutaj Tylera?- zapytałam.
- Oj nie bulwersuj się tak słoneczko- zza drzewa wyjawił się
młody Lockwood.
- Mam ci kolejny raz przypierdolić Lockwood?- spytał
wściekły Damon.
- Tym razem to ja ci przyjebie Salvatore- syknął.
- Nie! Nie bij wujka Damona!- usłyszałam krzyk obok Tylera.
Po chwili zorientowałam się, że to Ali.
- Co ona tu robi?- spytałam.
- Widzieliście gdzieś może Bonnie i Ali?- pojawił się przy
nas Kol.
- O widzę, że Alison już tu jest, ale gdzie jest Bonnie?-
zadał kolejne pytanie.
- Co zrobiłeś Bonnie?!- spytał coraz bardziej wściekły Damon.
- Nic, przecież wiecie, że mam słabość do kobiet i nie
potrafię ich skrzywdzić- zaśmiał się.
- On kłamie! On uderzył mamę, a ta zasnęła- krzyknęła Ali.
- Miałaś siedzieć cicho, ty mało suko- uderzył ją w policzek.
- Ty gnido!- wrzasnął Kol, rzucił się na Tylera i zaczął go
okładać pięściami. Ja natomiast podbiegłam do Alison i mocno ją przytuliłam.
Płakała.
- Cicho… Ali już dobrze- głaskałam ja po włosach i co chwilę
całowałam w główkę.
- Jesteś już bezpieczna- powiedziałam.
Damon zaczął odciągać Kola od Tylera.
- Wystarczy Kol. Widzisz Lockwood tym razem nie dostałeś od
Salvatore, ale od Mikaelsona. A teraz zjeżdżaj!.
Tyler szybko się podniósł i zniknął nam z oczu.
- Co wyście zrobili?! Wywaliliście jednego z najbogatszych
gości na tym przyjęciu!- krzyknęła wkurzona mama.
- Zamknij się mamo!- krzyknęłam- I tak nie miałaś u niego
szans. Za stara jesteś – warknęłam, a ta oburzona wróciła do rezydencji.
- Co z mamą?- spytała nagle Ali.
- Pójdę po Stefana i zaczniemy jej szukać, a ty Kol
zaprowadź je gdzieś, gdzie Ali będzie mogła pójść spać- powiedział Damon i
pobiegł po Stefana.
- Zaprowadzę was do mojej sypialni- powiedział.
Kiwnęłam głową i wzięłam Ali na ręce. Weszłam do rezydencji
i modliłam się, żeby tyko Klaus mnie nie zobaczył. Szłam cały czas za Kolem,
starając się nie rzucać w oczy. Po chwili byliśmy w jego sypialni. Położyłam
Ali na łóżku i poszłam do łazienki, by zmoczyć ręcznik zimną wodą i przyłożyć
na policzek Ali. Po chwili wróciłam do dziewczynki.
- Usiądź na chwilkę, dobrze?- poprosiłam.
Zaczęłam lekko przykładać mokry ręcznik do jej policzka.
Syknęła.
- To szczypie ciociu- powiedziała.
- Wiem Ali, ale trzeba to przyłożyć, żeby jutro cię nie
bolało- wyjaśniłam.
- A mogę sobie przyłożyć sama?- spytała.
- Oczywiście- odpowiedziałam i podałam jej ręcznik.
- Co się stało?- usłyszałam głos osoby, której nie chciałam
teraz słyszeć.
Jednak mnie zobaczył.
- Nieważne- odpowiedziałam wymijająco.
- Nieważne? Caroline co się dzieje?- spytał.
- Nie twój biznes Klaus!- syknęłam.
Widziałam zdziwienie w jego oczach. Nie dziwię mu się.
Normalnie taka nie jestem, ale teraz jestem zdenerwowana, moja chrzestnica
została uderzona przez ojca, jej matka zaginęła. To za dużo jak na jeden dzień.
- Dziękuję wujku Kol- powiedziała po chwili Ali.
- Nie ma sprawy mała. Każdy facet by tak postąpił i dał w
mordę temu co źle zrobił- odpowiedział.
Zaśmiała się słodko.
- Nie za to dziękuję.
- A za co?- spytał zdziwiony Kol.
Ja też byłam zdziwiona.
- Za to, że przez chwilę poczułam się jakbym miała tatę-
powiedziała, a mnie zamurowało. Kola chyba też, a Klaus nie wiedział o co
chodzi.
- Nie ma za co, mała- uśmiechnął się Kol.
- Ciociu mogę zostać sama z wujkiem Kolem?- spytała.
- Jasne- odpowiedziałam, uśmiechnęłam się i wyszłam.
Niestety Klaus wyszedł za mną.
- Caroline!- zawołał.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Muszę iść na dwór. Przewietrzyć się- powiedziałam i
ruszyłam na zewnątrz.
Niestety Klaus szedł cały czas za mną.
- Czego chcesz?- spytałam.
- Caroline co się dzieje?- zapytał po raz któryś tego
wieczoru.
- Już taki jestem kochana! Nie zmienisz tego- odpowiedział.
Chciałam coś powiedzieć, ale usłyszałam głos Bonnie.
- Gdzie jest Ali? Zabrał ją?
- Bonnie!- krzyknęłam i podbiegłam szczęśliwa do
przyjaciółki.
- Nic ci nie jest?- spytałam.
- Wszystko w porządku. Gdzie jest Alison?- zapytała.
- Z Kolem w jego sypialni- odpowiedziałam.
- Z Kolem?- zapytał zdziwiony Stefan.
- Tak. Sama tego nie rozumiem, ale miedzy nimi utworzyła się
jakaś więź. Powiedziała mu dziś, że poczuła się przez chwilę jakby miała tatę-
powiedziałam.
- Nie mogła sobie wybrać kogoś lepszego- mruknęła
niezadowolona Bonnie- On jest naprawdę denerwujący!
Zaśmialiśmy się.
- Pójdę do niej- powiedziała.
- Wiesz w ogóle gdzie jest jego sypialnia?- spytał Stefan.
- Nie! Nie mam pojęcia gdzie jest jego sypialnia, więc
poszukam Rebeki i ta mi powie. Wal się Damon – weszła do rezydencji.
- Oj Bonnie nie złość się!- krzyknął za nią Damon i pobiegł
do rezydencji.
- Jak się bawisz Stefan?- spytałam.
- To raczej ja powinienem zapytać o to ciebie- powiedział.
Zaśmiałam się.
- Ja byłam pierwsza.
- Bawię się dobrze. Nie licząc tego małego incydentu-
odpowiedział.
- To dobrze- powiedziałam.
- Musze iść Caroline. Obiecałem Ashley, że z nią zatańczę-
powiedział.
- Z moją małą siostrzyczką? To lepiej idź. Jak się wkurzy to
jest gorsza ode mnie- powiedziałam, a ten się zaśmiał i wszedł do rezydencji.
- Zatańczysz ze mną?- usłyszałam Klausa.
- Tak- powiedziałam i weszliśmy do rezydencji.
Na wstępie chciałam Was mocno przeprosić za beznadziejnpśc tego rozdziału :/
Nie dość, że długo nie dodawałam to jeszcze zchrzaniłam rozdział.
No dobra, koniec użalania.
Teraz chciałam Wam bardzooooo podziękować za te wszystkie komentarze z miłymy słowami <3
Naprawdę mnie tym motywujecie i strasznie się cieszę, że mimo wszytsko ktoś to czyta i mu się podoba!
Jesteście kochani <3
Pozdrawiam, życzę mnóstwu pomysłów, wspaniale spędoznego czasu, pięknej pogody, świetnej poalenizny, wakacyjnej miłości XDD <3 I wszystkiego czego sobie zapragniecie <3
Wasza Caroline xx.